Jak to możliwe, że język hopi nie ma czasu? Zacznijmy od początku…

Benjamin Lee Whorf (1897–1941), amerykański językoznawca działający w latach 30. i 40., badał język Hopi – rdzennych mieszkańców Arizony – i doszedł do zaskakującego wniosku. Według niego Hopi nie postrzegają czasu tak jak Europejczycy.

W naszym myśleniu czas to linia, która płynie z przyszłości przez teraźniejszość w przeszłość. Mówimy, że „czas mija”, „czas płynie”, „czas się kończy” – jakby był czymś, co można przelać, zmierzyć, podzielić na jednostki: godziny, dni, lata.

Whorf zauważył, że w języku Hopi nie istnieje jedna forma ani jeden rzeczownik odpowiadający naszemu abstrakcyjnemu pojęciu „czasu”. Zamiast tego Hopi używają różnych słów zależnie od kontekstu – osobnych na „moment”, „długość trwania”, „porę” czy „okazję”, które można przetłumaczyć jako:

  • pàasat – „wtedy, w tym momencie”,
  • pàasa’ – „przez tyle czasu”,
  • pahàntawa – „czas zegarowy, pora dnia”,
  • hisat / qeni – „okazja, właściwa chwila”,
  • qeniptsi – „kolej, odpowiedni moment”
    (za: Hopi Dictionary Project).

Dla Hopi „czas” nie jest więc czymś, co płynie, lecz ciągiem cyklicznych zjawisk: wschodów słońca, powrotów pór roku, powtarzających się rytuałów. Whorf pisał, że Hopi nie traktują czasu jak przedmiotu, który można policzyć („trzy dni”, „cztery godziny”), ale raczej jak rytm natury – coś, co się wydarza, a nie coś, co upływa.

Co więcej, w języku Hopi czasowniki nie wyrażają czasu w naszym sensie – nie odróżniają przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Opisują raczej stan wiedzy i pewności mówiącego: czy coś jest faktem, oczekiwaniem, czy ogólną prawidłowością. Zamiast więc powiedzieć „To się wydarzyło” lub „To się wydarzy”, Hopi mogą powiedzieć: „To się dzieje – wiem to” albo „To się wydarzy – oczekuję tego”.

Whorf nazwał te formy manifested (rzeczy ujawnione, zaobserwowane) i unmanifested (rzeczy oczekiwane, potencjalne). Początkowo opisywał je jeszcze w kategoriach „czasów” (factual, future, usitative), ale z czasem porzucił termin „tense” i zastąpił go pojęciem assertions – „potwierdzeń” zdarzeń. Wyróżniał trzy ich typy:

  • reportive – zdarzenia, które faktycznie zaszły („wiem, że się wydarzyło”),
  • expective – zdarzenia oczekiwane lub przewidywane (często z sufiksem -ni),
  • nomic – zdarzenia regularne, prawidłowości (z sufiksem -ŋʷi).

Jak pisał Whorf w Science and Linguistics (1940):

„Czasownik w Hopi nie rozróżnia między teraźniejszością, przeszłością a przyszłością zdarzenia, lecz zawsze musi wskazać, jakiego rodzaju ważność lub pewność wypowiedzi ma na myśli mówiący.”

Innymi słowy – w Hopi nie chodzi o kiedy coś się dzieje, lecz o na ile jest to pewne.

Whorf zauważył też, że słowa odpowiadające naszym jednostkom czasu – „dzień”, „noc”, „pora roku” – mają w Hopi charakter procesowy, nie rzeczownikowy. Można ich używać jak czasowników lub przysłówków, ale nie jak nazw rzeczy. Jego zdaniem jedynym prawdziwym rzeczownikiem z tej grupy był wyraz oznaczający „rok”. Dlatego pisał, że Hopi „nie mają czasu” w takim sensie, w jakim my go rozumiemy – jako czegoś płynącego i mierzalnego. Zamiast tego ich świat składa się z rytmów i zdarzeń, w których liczy się to, co się dzieje, a nie kiedy.

Między innymi z tych obserwacji Whorf wysnuł hipotezę, która przeszła do historii jako hipoteza Sapira–Whorfa: język, którym mówimy, wpływa na sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość.

Czy Hopi naprawdę są „bezczasowi”?

Czterdzieści lat po Whorfie niemiecki lingwista Ekkehart Malotki (1978–1983) postanowił sprawdzić, jak jest naprawdę. Spędził kilka lat wśród społeczności Hopi na tzw. Third Mesa i w 1983 roku opublikował monumentalną książkę Hopi Time: A Linguistic Analysis of the Temporal Concepts in the Hopi Language.

Po analizie setek przykładów Malotki pokazał, że czas w języku Hopi istnieje – tylko wygląda inaczej niż w angielskim. Wskazał m.in. dwa kluczowe sufiksy:

  1. -ni, który pojawia się przy czasownikach, gdy mowa o przyszłości („będą robić”, „ucieknę, jeśli zobaczę”),
  2. -ngwu, oznaczający czynności powtarzające się, zwyczajowe („W zimie słońce wschodzi na południowym wschodzie”).

Według Malotkiego Hopi gramatycznie rozróżniają przyszłość od nie-przyszłości – zamiast znanego z angielskiego podziału na przeszłość i nie-przeszłość. Dodał też, że Hopi mają rozbudowane praktyki mierzenia i liczenia czasu: kalendarze ceremonialne, obserwacje słońca i gwiazd, a nawet specjalne systemy oznaczania dni. Trudno więc mówić o „braku pojęcia czasu” – raczej o innym sposobie jego organizacji.

Spór, który trwa do dziś

Dla wielu badaczy praca Malotkiego była ciosem dla Whorfa. Bernard Comrie – jeden z czołowych typologów językowych – nazwał jego argumentację „dewastującą”. Inni jednak zauważyli, że forma -ni ma też znaczenia modalne – może wyrażać nadzieję, przypuszczenie lub zamiar. W tym ujęciu różnica między Hopi a angielskim dotyczy nie tyle „czasów”, ile sposobu mówienia o pewności i rzeczywistości (realis/irrealis).

Współcześni badacze, tacy jak John Lucy i Leanne Hinton, podkreślają, że Whorf nigdy nie twierdził, iż Hopi „nie mają pojęcia czasu”. Pisał raczej, że nie mają tego pojęcia, które my nazywamy „czasem” – i celowo stawiał słowo „time” w cudzysłowie, by podkreślić, że chodzi o odmienny sposób konceptualizacji, a nie brak kategorii. Według Lucy’ego i Hinton, Malotki nie tyle obalił Whorfa, ile go źle zrozumiał: Whorf nie mówił, że Hopi żyją „poza czasem” – tylko że doświadczają go inaczej, bez metafory czasu jako „płynącej linii”.

Do tej debaty dołączył później antropolog David Dinwoodie który skrytykował metodologię Malotkiego. Pokazał, że Hopi sami rozróżniają dwa sposoby przeżywania czasu:
„czas natury i rytuału”, powiązany z cyklami przyrody i obrzędów,
– oraz „czas zegara”, który pojawił się wraz z kontaktami z kulturą anglo-amerykańską.
Zdaniem Dinwoodie’ego, nawet jeśli język Hopi ma środki wyrażania relacji temporalnych, to to, który „czas” jest ważniejszy, wynika z praktyk kulturowych, nie tylko z gramatyki.

Co z tego wynika?

Po śmierci Whorfa jego idee zaczęły żyć własnym życiem. W kulturze popularnej utrwaliło się hasło, że „Hopi nie mają pojęcia czasu” – i do dziś pojawia się w artykułach, książkach i filmach. Tymczasem Whorf pisał o czymś znacznie subtelniejszym: o tym, że różne języki porządkują doświadczenie świata na różne sposoby.

Ten spór stał się jednym z symboli większej debaty w językoznawstwie: czy język kształtuje myśl (relatywizm), czy raczej odzwierciedla uniwersalne struktury poznania (uniwersalizm)?

Dziś większość badaczy zgadza się, że prawda leży pośrodku. Hopi potrafią mówić o czasie, ale robią to inaczej – przez rytm natury, cykliczność i relacje zdarzeń, a nie przez liczby i linię. A Whorf? Nie tyle się „pomylił”, ile po prostu patrzył z innego miejsca.

Bibliografia

Whorf, B. L. (1950). An American Indian model of the universe. International Journal of American Linguistics, 16(2), 67-72.

Whorf, B. L. (1956). Discussion of Hopi linguistics. Language, Thought and Reality, Cambridge, The MIT Press.

Comrie, Bernard (1985). Tense. Cambridge University Press.

Malotki, E. (2011). Hopi time: A linguistic analysis of the temporal concepts in the Hopi language (Vol. 20). Walter de Gruyter.

Lucy, John A. (1996). „The Scope of Linguistic Relativity: An analysis of Empirical Research”. In Gumperz, John; Levinson, Stephen (eds.). Rethinking Linguistic Relativity.

Hinton, Leanne (1988). „Book Review of Hopi Time by Ekkehart Malotki”. American Indian Quarterly. 12 (4): 361–364.

Dinwoodie, D. W. (2006). Time and the individual in Native North America. New Perspectives on Native North America: Cultures, Histories, and Representations. Lincoln, 327-348.

Hopi Dictionary Project, (University of Arizona Bureau of Applied Research in Anthropology) (1998). Hopi dictionary: Hopìikwa Lavàytutuveni: A Hopi-English dictionary of the Third Mesa dialect with an English-Hopi finder list and a sketch of Hopi grammar. Tucson, Arizona: University of Arizona Press.

język hopi