W jednym z naszych poprzednich wpisów zastanawialiśmy się nad tym, czy język zmienia rzeczywistość. Naszą konkluzją było to, że jest to kwestia bardzo złożona. Sam język może wskazywać na różne perspektywy i tłumaczyć różnorodne doświadczenia, a aby lepiej go zrozumieć, warto być świadomym tego, co stoi za różnymi postawami i wyrazami. Bo w  zmianach języka w kontekście różnych grup mniejszościowych nie chodzi o narzucanie czegoś, tylko o opowiedzenie swojej historii i podkreślenie swojej podmiotowości.

W dzisiejszym wpisie skupimy się na jednym z aspektów szeroko rozumianego języka empatii – mianowicie na sposobie, w jaki mówimy o niepełnosprawności i chorobie. Rozważymy różne modele podejścia do tego tematu oraz zmieniające się spojrzenie na tę kwestię na przestrzeni lat. 

Dawne, dyskryminujące podejścia do niepełnosprawności

Jednym z najstarszych modeli był model moralny, który silnie wiązał się z doktryną religijną. W ramach tego modelu, niepełnosprawność traktowano jako wynik grzechu, a osobę z niepełnosprawnością jako potrzebującą wsparcia charytatywnego. Wszelkie choroby i niepełnosprawności były określane w sposób obraźliwy, co odzwierciedlało pogląd na niepełnosprawność jako stan niższy. Spadki po tym podejściu mamy w języku do dziś –  na przykład inwektywy takie jak debil (pierwotnie  „słaby”), idiota (w łacinie m.in., „osoba nieświadoma”) czy inwalida (od  „słaby, bezsilny”).

W XIX wieku zyskał na znaczeniu model medyczny, w którym niepełnosprawność postrzegano jako właśnie problem medyczny, a nie moralny. Terminologia używana w tym modelu często była dehumanizująca, opisując jednostki jedynie na podstawie ich cech fizycznych. Z tamtych czasów pochodzą takie określenia jak „głuchoniemy” czy  „niedorozwinięty”. W to podejście wpisuje się też zbiorowe nazywanie osób etykietą związaną z ich diagnozą (cukrzyk, niepełnosprawny, i tak dalej), stawiając przypadłość na pierwszym miejscu.

Podejście skoncentrowane na osobie

Wraz z postępem społecznym i zwiększającym się zrozumieniem świata, zauważono dehumanizujący charakter oraz błędy wcześniejszych modeli niepełnosprawności.

W ten sposób powstało podejście skoncentrowane na osobie. Przedstawia ono niepełnosprawność jako cechę neutralną, nie zaś definiujący kogoś problem medyczny. 

Ten model odwraca uwagę od chorób i fizyczności, skupiając się natomiast na barierach i uprzedzeniach społecznych, które hamują pełne uczestnictwo osób z niepełnosprawnościami w społeczeństwie i prowadzą do dyskryminacji.

Pionierką w tym podejściu była psycholożka Beatrice A. Wright, która wykorzystała model społeczny do sprzeciwu wobec języka dehumanizującego osoby z niepełnosprawnościami i zaburzeniami. W swoich pracach zwracała uwagę na to, aby nie utożsamiać osób z ich niepełnosprawnościami i diagnozami. 

Promowany przez nią język skupiający się na osobie (person-first language) miał przede wszystkim chronić ludzką godność i promować indywidualność ponad przypadłość. W ramach tego modelu stosuje się konstrukcję „osoba z …” , aby podkreślić, że niepełnosprawność, zaburzenie czy choroba jest tylko jednym z wielu aspektów życia danej osoby, a nie jej definicją czy dominującym elementem jej tożsamości.

Język skupiający się na osobie ma w założeniu przeciwdziałać negatywnym skutkom związanym z używaniem języka medycznego i języka stawiającego przypadłość na pierwszym miejscu.

Zalety języka skupiającego się na osobie

  • Promowanie indywidualności
  • Eliminowanie uprzedzeń
  • Wspieranie samookreślania
  • Zachęcanie do empatii i zrozumienia

Zalecane określenia

  • w przypadku niepełnosprawności: osoba z niepełnosprawnością (skrót OzN) 
  • osoba korzystająca z wózka 
  • w przypadku chorób: osoba chorująca na… (np. cukrzycę – zamiast określenia „cukrzyk” )

Kwestie tożsamości

 „Osoba z niepełnosprawnością” to termin neutralny, który może być stosowany w różnych kontekstach. Można go bezpiecznie używać, nie powinien nikogo urazić.

Warto jednak zdawać sobie sprawę, że mimo iż niektóre terminy są rekomendowane do użycia i wybierane przez większość, to jednostkowe preferencje dotyczące języka mogą być zróżnicowane. Nie ma jednego „poprawnego” języka empatii, który byłby uniwersalny dla wszystkich. Może być tak, że ktoś poprosi nas o użycie innego określenia – w takim przypadku powinno się respektować zdanie osoby, do której się zwracamy lub o której umówimy.

Istnieją osoby, dla których doświadczenie choroby, niepełnosprawności lub neuroatypowości jest kluczowym aspektem ich tożsamości. Dla nich istotne jest, aby nie było prób oddzielania ich od tych doświadczeń. Na przykład działacz na rzecz zwiększania świadomości na temat autyzmu, Jim Sinclair, uważał, że używanie formy „osoba z autyzmem” sugeruje, że można oddzielić autyzm od osoby, co w rzeczywistości nie jest możliwe i może przedstawiać zakłamany obraz jego doświadczenia.

Podobnie można spotkać się wciąż z osobami, dla których preferowanym słowem będzie słowo „niepełnosprawny” czy „osoba niepełnosprawna”.


Tekst powstał w ramach płatnej współpracy dla kampanii #ZmieniamyNarracje marki @ikeapolska

W ramach kampanii powstaje leksykon języka empatycznego, który ukaże się już niebawem. Będziemy was o tym informować na naszych social mediach! Zachęcamy was do odwiedzenia strony www.zmieniamynarracje.pl